Piotr Ł.J. Andrzejewski
Przewodniczący Podkomisji Źródeł Prawa
Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego
Naszym obowiązkiem dzisiaj jest odbudowa polskiego kapitału nie tylko ekonomicznego, ale zwłaszcza i przede wszystkim duchowego i politycznego. Przynależność do określonej wspólnoty realizuje się poprzez identyfikację z jej charakterem, programem, wyznawanym światopoglądem i interesem. W roku 2016 stajemy przed zadaniem odbudowy wspólnoty Narodu Polskiego w jego historycznej i aktualnej roli jako budulca chrześcijańskiej tożsamości Europy.
Zadanie to ma wymiar teoretyczny, psychologiczny i praktyczny. Wymaga wzniesienia się ponad pogłębiające się podziały partyjne i sprzeczne sfery interesów w znajdowaniu wspólnego mianownika dla zachowania samej substancji rozwoju państwa i Narodu. Nie do przecenienia są w tym zakresie ostrzeżenia i doświadczenia historii. Ich kompendium zawiera fundamentalna dla naszej ponadpokoleniowej misji edukacyjnej myśl i wskazania św. Jana Pawła II zebrana w rozmowie z nim na przełomie stuleci m.in. w publikacji „Pamięć i tożsamość”. Przezwyciężanie istniejących dziś podziałów można i należy oprzeć na drogowskazach pozostawionych nam przez Jana Pawła II. Pytanie o zakres ludzkiej wolności, o to czym jest praktykowanie demokracji tak, by zło obecne w działalności człowieka nie odnosiło zwycięstwa, do czego zobowiązuje nas Ojczyzna, Naród i Państwo – winniśmy sobie zadawać po obu stronach dzielących nas podziałów.
Szukając odpowiedzi w oparciu o literę prawa nie możemy rozminąć się z jego celem i duchem. Spory o kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, treści konstytucji, zakresu ustrojowego podziału władz – nie mogą abstrahować od utrwalonej w toku funkcjonowania tzw. III RP patologii. Warunkiem zrealizowania raz jeszcze hasła rzuconego na Emigracji dla przezwyciężenia nieprzezwyciężalnych podziałów przez generała Władysława Andersa: „Odrzućmy to co nas dzieli, weźmy to co nas łączy” – jest stanięcie przed sobą w prawdzie. Lata dominacji systemu komunistycznego pozostawiły do dzisiaj skazę w mentalności Polaków polegającą na zakłamywaniu motywów, ocen i wyborów w ich postępowaniu. „Homo sovieticus” jest nadal zakorzeniony w podświadomości obywateli kolonizowanej ze wschodu czy z zachodu Polsce. Brutalny, bezwzględny, nieetyczny kapitalizm, wyzyskujący dokonującą się transformację ustrojową, posłużył się podobnym zakłamaniem jaki stosowali „inżynierowie dusz” rodem z Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej wpisujący się w socjalistyczny model obrony demokracji. Dziś wiemy, że ruch „SOLIDARNOŚCI” posłużył okrągłostołowym pseudo elitom do osiągnięcia ich grupowych interesów kosztem reszty społeczeństwa. Utrwalenie powszechnie forsowanej lewicowo-liberalnej ideologii przesłoniło rezultat w postaci ograniczenia ekonomicznej i duchowej tradycji kultywowania wartości i tożsamości wybijających się na niepodległość Polaków. Do tego zadania służyło opanowanie i zdominowanie przez „jedynie słuszną linię ideologiczną” środków społecznego przekazu. Wbrew określonym w ustawie zadaniom Telewizja i Radiofonia Publiczna służyła nierównowadze w dostępie do przekazu medialnego. Struktury RTV podlegały ścisłej reglamentacji postkomunistyczno – liberalnych układów. Cenzurę administracyjną zastąpiła cenzura mentalna rządzących pseudo elit. Przekonałem się o tym osobiście pełniąc w okresie premierostwa Jana Olszewskiego rolę likwidatora dotychczasowych struktur RTV z Radiokomitetem włącznie. Spajające społeczeństwo więzi miały być zastąpione klientelistyczną sferą interesów. Narzuceniu takiej praktyki nie przerwały stosunkowo krótkotrwałe kadencje rządu Jana Olszewskiego czy prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Skoro według opinii jednego z koryfeuszy poprawności kultury „telewizja należy do tych ludzi, którzy w niej pracują” zabiegi koryfeuszy poprawności polityczno-ideologicznej zmierzały do zabetonowania swoich wpływów na skład personalny, tych którzy radiem i telewizją zarządzają i tych, którzy w nich pracują. Zarówno w PRL-u jak w III RP metoda zakłamania i sterowania informacją w sferze publicznej kształtowała charakter mediów politycznej poprawności.
Pozorowanie rzeczywistości treścią prawa stało się również wspólną cechą PRL i III RP. Biorąc udział w projektowaniu treści „ustawy o RTV” nie mogłem zrozumieć jak reprezentanci opcji chrześcijańskiej, odgrywający znaczna rolę w oczach Episkopatu z oporami godzili się z zapisem w projektowanej ustawie respektowania wartości chrześcijańskich. Instrumentalizacja opcji chrześcijańskiej służyła dyspozycyjności wobec decydentów poprawności politycznej. Demokracja była dobra gdy służyła interesom okrągłostołowej elity III Rzeczypospolitej, a stała się zła gdy wolą wyborców od tej służby odbiegała. W mediach jej nigdy nie było. Kiedy dzisiaj zdominowane w ten sposób media manipulują informacją i opiniami zewnętrznymi przeciwko decyzjom wybranej przez wyborców większości władzy ustawodawczej i wykonawczej, nadto bez zachowania właściwej pluralistycznej proporcji przedstawianych stanowisk – mamy dalej do czynienia z zafałszowanym monopolem doktrynalno-politycznym i jego klientelą dziennikarską. Wobec zachwiania tego monopolu próbuje się droga przekłamań i manipulacji medialnych wywołać chaos, który zachwieje przekonaniem o słuszności dokonywanych w demokratycznym trybie przemian i umożliwi liderom ich przeciwników wyprowadzenie zmanipulowanych ludzi na ulice.
Ta manipulacja służy również pobudzeniu zagranicznych podmiotów do niepokojących interwencji w wewnętrzne sprawy naszego kraju. Może to i dobrze, że wychodzi przy tym na jaw jak dalece nasza suwerenność może być ograniczana wobec dyktatu już nie Moskwy, a Brukseli. Aktualnie knowania beneficjentów ograniczania decyzyjności Polaków o losie Polski i prowokowanie stawiania zagrożenia ich interesów jako rzekomego zagrożenia demokracji i tzw. „wartości europejskich” w Parlamencie Europejskim – mogą przyczynić się do przedstawienia na forum międzynarodowym jak się sprawy rzeczywiście mają.