Dr. Ewa Kurek
Tak naprawdę to do dziś nie wiemy, co w lipcu 1941 roku wydarzyło się w Jedwabnem. Natomiast sześćdziesiąt lat później z Jedwabnem związane jest na pewno największe w historii Polski kłamstwo historyczne, medialne i państwowe. W cywilizacji zachodniej od czasów co najmniej rzymskich przyjęta jest bowiem powszechnie zasada, że w wypadku zbrodni sądy i historycy żądają najpierw dowodów w postaci ciała lub ciał zamordowanych, a potem na podstawie określonych procedurą ustaleń i obowiązującym w danym kraju lub cywilizacji prawem sąd wymierza winnym karę a historycy opisują przeszłość, do której odnieść mogą się zarówno media jak i władze państwowe. W wypadku Jedwabnego nastąpiło haniebne odwrócenie porządku rzeczy.
Najpierw Agnieszka Arnold zrobiła dokumentalny film „Gdzie mój starszy brat Kain”. W roku 2000 temat podjął i opisał w reklamowanej w całej Polsce książce pod tytułem „Sąsiedzi” Jan T. Gross. Zarówno film jak i książka były raczej z gatunku fantazji historycznych na temat tego, co mogło wydarzyć się w Jedwabnem w roku 1941 niż popartych twardymi dowodami ustaleń wynikających z badań historycznych lub prokuratorskiego śledztwa. Według obu publikacji, mieszkańcy Jedwabnego w roku 1941 zamordowali poprzez spalenie w stodole około 1.600 miejscowych Żydów.
Agnieszka Arnold jest filmowcem i jej film nie ma żadnych wartości historycznych. Jan T. Gross, autor książek „Sąsiedzi” i „Strach”, nie jest historykiem)0 i nie ma pojęcia o metodach badań historycznych. Swoją wiedzę o Jedwabnem oparł m.in. na relacjach Żyda Szmula Wasersztejna, którego wiarygodność podważyło śledztwo IPN oraz Marcela Reich-Ranickiego, Żyda, który w latach 1939-1942 jako pracownik warszawskiego Judenratu współpracował z Niemcami w mordowaniu swych żydowskich braci, po roku 1945 współpracował UB i znany jest powszechnie z tego, że o czasach wojny opowiadał wierutne bzdury.1 Szereg innych źródeł, na których oparł swoje rewelacje Jan T. Gross budzi także zastrzeżenia. Jednym z nich jest raport emisariusza Celta, który jeśli wierzyć informacji zawartej w przypisie, okazuje się być Janem T. Grossem. Tym sposobem urodzony w 1947 roku Jan T. Gross był w 1944 roku emisariuszem rządu o pseudonimie „Celt”, raport zaś opublikował w Krakowie w roku 1998, co wychodzi na kosmiczną bzdurę. Jan T. Gross musi się więc zdecydować: albo objawi światu, że posiada nadprzyrodzone właściwości, które pozwalały mu jeszcze przed własnymi narodzinami pełnić określone role w świecie żywych, albo przyznać, że jego prace są konfabulacją.2 Generalnie, Jan T. Gross ma ze źródłami historycznymi potężny kłopot. Świadectwem tego, że nie ma pojęcia o metodyce historycznego warsztatu naukowego są także te fragmenty książki, w których Gross podpiera lansowane przez siebie tezy autorytetem Hannah Arendt.3 Hannah Arendt zmarła w 1975 roku. Była Żydówką, wielkim filozofem, pierwszym profesorem kobietą w Columbia University w Nowym Jorku. Jedna z jej najważniejszych prac nosi tytuł: „Eichmann w Jeozolimie – rzecz o banalności zła”. Znam dość dobrze jej prace i z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że Jan T. Gross w swych publikacjach wypacza myśl wielkiego żydowskiego filozofa w dogodny dla siebie sposób. Dla przykładu, Jan T. Gross pisze o sytuacji Żydów w Austrii w sposób następujący: „„Już w pierwszej odsłonie podboju Europy, jaką był Anschluss, wiedeńscy Żydzi, ostoja kultury niemieckiej, zostali zapędzeni do upokarzających zajęć przez nazistowskich zupaków. Oczywiście, to były tylko „urocze grzeszki”. Ale jednocześnie pełną parą ruszyła państwowa machina „aryzacji”, czyli plądrowania żydowskiej własności. Właśnie w Austrii Adolf Eichmann dopracował technikę rejestrowania i ekspediowania Żydów w dalekie podróże. Tak niewinnie wyglądały początki, które w ciągu paru lat doprowadziły do „ostatecznego rozwiązania” kwestii żydowskiej w Europie””4.
Jan T. Gross haniebne zachowania Austriaków wobec Żydów nazywa „uroczymi grzeszkami”. Tymczasem Hannah Arendt była konkretna w konkretyzowaniu banalności zła. W wypadku wiedeńskich Żydów zwróciła przede wszystkim uwagę na fakt, że w haniebnym dziele „Ostatecznego Rozwiązania” kwestii żydowskiej w Austrii, czyli w dziele wymordowania austriackich Żydów, banalne zło niemieckie personifikowane przez Eichmanna wspierane było przez równie banalne5 zło żydowskie personifikowane przez wiedeńskich Żydów, o których napisała: „W Wiedniu byli pewni Żydzi, których [Eichmann] pamiętał doskonale. Joseph Löwenherz zdołał przekształcić całą gminę żydowską w instytucję na usługach władz nazistowskich. Był także jednym z bardzo niewielu działaczy tego rodzaju, który za swe usługi otrzymał od hitlerowców nagrodę: pozwolono mu zostać w Wiedniu aż do końca wojny, kiedy to wyemigrował do Anglii, stamtąd zaś do Stanów Zjednoczonych. Zmarł w roku 1960”6.
Można strona po stronie analizować błędy, niedociągnięcia, absurdy i fałszerstwa zawarte w książkach Jana T. Grossa.7 Jedno jest pewne. Zanim autor ogłosił światu, że Polacy w Jedwabnem zamordowali 1600 Żydów i inne rewelacje, winien przeprowadzić stosowne badania historyczne i swoje tezy poprzeć wynikami tychże badań. Ponieważ poświęcone stosunkom polsko-żydowskim w czasie drugiej wojny światowej książki „Sąsiedzi” i „Strach” nie zostały oparte na rzetelnych badaniach historycznych, nie prezentują rzetelnej wiedzy historycznej o Polsce i Jedwabnem, lecz są zbiorem zafałszowań, zmyśleń i przeinaczeń, które mają tworzyć obraz antysemickiej Polski.
Rewelacje Arnold i Grossa stały się inspiracją do rozpoczęcia w Polsce śledztwa IPN, które podważyło zarówno wiarygodność zeznań głównego świadka z filmu i książki o Jedwabnem, oraz szacowaną na 1500-1600 przez Grossa liczbę ofiar. Aby odpowiedzieć na pytanie, szczątki ilu Żydów znajdują się w ruinach stodoły w Jedwabnem i czy w ogóle są tam jakiekolwiek szczątki, należało przeprowadzić ekshumację. Zgodnie z obowiązującymi w Polsce prawem i metodami nauki historycznej, 30 maja 2001 roku prof. Andrzej Kola z IPN rozpoczął czynności ekshumacyjne. Wówczas wspierany przez lewackie polskie media z kręgu „Gazety Wyborczej”, amerykański rabin, który w Polsce pełni funkcję rabina Warszawy i Łodzi, Michael Schudrich oświadczył, że według prawa i religii żydowskiej, w Jedwabnem można przeprowadzić tylko ekshumację ograniczoną, czyli taką, w której nie będzie można podnosić kości. W atmosferze światowego medialnego szumu przedstawiciele najwyższych władz Państwa Polskiego w osobie ministra sprawiedliwości uznali żądanie rabina Michael Schudricha za wiążące i nakazali wstrzymanie ekshumacji. W dniu 4 czerwca 2001 roku prof. Andrzej Kola przerwał czynności ekshumacyjne w stodole w Jedwabnem.
Mimo sprzeciwu polskich historyków, którym nie pozwolono na przeprowadzenie rzetelnych badań, od kilkunastu lat trwa festiwal oskarżeń pod adresem Polaków, zwłaszcza pod adresem mieszkańców Jedwabnego, za rzekome zbrodnie wojenne popełnione na Żydach. Żałosne, że w sprawę fałszerstwa dały się wciągnąć najwyższe władze Polski, które co najmniej w dwóch momentach nie dopełniły ciążącego na nich obowiązku działań zgodnych z polskim prawem. Po pierwsze, w granicach Rzeczypospolitej obowiązuje tylko i wyłącznie prawo polskie, zgodnie z którym powinna zostać w Jedwabnem przeprowadzona ekshumacja. Po drugie, jeśli już władze Polski chciały być tak eleganckie i szanować prawo żydowskie, winny zaczerpnąć informacji przede wszystkim od religijnych Żydów, znanych i uznanych specjalistów prawa żydowskiego i żydowskiej tradycji, a nie polegać na słowach jednego amerykańskiego rabina i ulegać naciskom polsko-amerykańskich lewaków.
Stanowisko religijnych Żydów wobec ekshumacji w Jedwabnem i innych częściach świata Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie wyraziła następującymi słowy: „„W Żydowskim Instytucie Historycznym (ŻIH) w Warszawie znajduje się dokumentacja dotycząca ekshumacji przeprowadzonych w wielu miejscowościach. […] Problem powrócił w roku 2001, kiedy to zagraniczni rabini wstrzymali proces ekshumacji związany z prowadzonym przez IPN śledztwem w Jedwabnem. […] Z decyzją zakazu ekshumowania z grobów masowych nie zgadza się ortodoksyjny rabin Joseph A. Polak, były więzień obozów w Westerborku i Bergen-Belsen, przewodniczący Rady Halachicznej bostońskiego sądu rabinicznego. „Ofiary z Jedwabnego powinny zostać ekshumowane i pochowane ponownie, czy to na terenie pobliskiego cmentarza żydowskiego, czy to w Państwie Izrael. To, że nie jest to jedynie halachiczna opcja, lecz fundamentalny obowiązek, wynika jednoznacznie z wielu źródeł. […] Rabin Karo mówi o tym w swoim komentarzu do Arbaa Turim i powtarza w Szulchan Aruch w dyskusji na temat metej micwa. […] Chacham Cwi stwierdza to wyraźnie, dopuszczając przeniesienie zwłok i ponowny pochówek. […] Podobnie jak Chatam Sofer przy omawianiu ekshumacji wiedeńskich ofiar epidemii cholery”.
Przypomnijmy, że zgodnie z halachą: 1) Zmarłego Żyda można ekshumować w celu przeprowadzenia ponownego pochówku w Ziemi Izraela; 2) Zmarłego Żyda można przenieść do innej mogiły, jeśli pierwszy grób miał być w założeniu tymczasowy; 3) Zmarłego Żyda można przenieść z istniejącego grobu, jeśli znajduje się on w miejscu bez nadzoru i istnieje niebezpieczeństwo, że zostanie splądrowany, lub gdzie jest zagrożony powodzią; 4) Jeżeli grób znajduje się w nietypowym miejscu (poza cmentarzem), zmarłego Żyda można przenieść i pochować ponownie na cmentarzu żydowskim (Arbaa Turim, Jore Dea, 363, początek; Talmud Jerozolimski, Moed katan, koniec 2. rozdziału).
Z podobnym problemem zetknął się rabin Walter Homolka, rektor Abraham Geiger College, wykładowca prawa żydowskiego na uniwersytecie w Poczdamie. W 2005 roku, podczas budowy lotniska w Echterdingen, odkryto zbiorową mogiłę więźniów z pobliskiego obozu pracy. Zapytany przez władze niemieckie o możliwość dokonania ekshumacji w celu identyfikacji ofiar oraz sprawców mordu, sporządził następujący respons: „W przypadku odnalezienia masowego grobu żydowskich więźniów nasuwa się pytanie, czy w ogóle możemy mówić o grobie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Talmud opisuje żydowski grób jako miejsce, w którym Żyd został pogrzebany zgodnie z rytuałem: leżąc na plecach w pozycji horyzontalnej, z zachowaniem należytego odstępu od innych grobów. Dokładna analiza Miszny [jeden z podstawowych tekstów rabinicznych zawierający prawne normy postępowania oparte na Torze – uwaga E.K.] pokazuje, że w przypadku gdy zwłoki, np. w wyniku działalności kryminalnej, zostają zwyczajnie zakopane w ziemi, również nie mamy do czynienia z tradycyjnym grobem. Tak samo, gdy w jednym grobie spoczywają więcej niż trzy ciała. Oznacza to, że nie chodzi o tradycyjny żydowski pochówek. Dlatego też ekshumacja oraz przeniesienie zwłok na cmentarz żydowski są dozwolone”. W ramach współpracy między policją niemiecką i izraelską podjęto wówczas decyzję o pobraniu próbek DNA ze szczątków ofiar oraz prawdopodobnych krewnych w Izraelu””.8
W świetle przedstawionej wyżej wykładni żydowskiego prawa i żydowskiej religii, Państwo Polskie – jeśli chce wrócić na drogę zgodności z prawem polskim i żydowskim – winno jak najszybciej anulować podjęte kilkanaście lat temu decyzje i w porozumieniu ze środowiskiem religijnych Żydów nakazać natychmiastowe przeprowadzenie w jedwabińskiej stodole ekshumacji, wyniki której będą stanowić podstawę do wyjaśnienia, co naprawdę w roku 1941 wydarzyło się w Jedwabnem. Ekshumacja pozwoli także na uszanowanie ewentualnych żydowskich szczątków poprzez zgodny z żydowskim prawem i religią pochówek. Do czasu ekshumacji wszelkie dyskusje na temat Jedwabnego nie mają żadnego sensu.
Przez wszystkie lata, które minęły od momentu bezprawnego wstrzymania ekshumacji stodole w Jedwabnem, to niewielkie polskie miasteczko miast stać się przedmiotem badań historycznych, stało się kartą przetargową w niemiecko-żydowsko rozgrywkach politycznych. Wstrzymanie w 2001 roku ekshumacji uwiarygodniło bowiem kłamstwa Tomasza Grossa na temat Jedwabnego, a tym samym dało niektórym środowiskom żydowskim oraz Niemcom oręż do walki z Polską i Polakami. Dla nieprzychylnych Polsce środowisk żydowskich Jedwabne było i jest doskonałym narzędziem przedstawiania na świecie Polski jako kraju największych na świecie antysemitów; dla Niemców było zaś i jest Jedwabne narzędziem, które kreuje Polaków na wspólników współodpowiedzialnych za dokonane przez Niemców w Polsce ludobójstwo względem Żydów. Ekshumacja szczątków Żydów zamordowanych w Jedwabnem i przeprowadzenie rzetelnych badań historycznych nad wydarzeniami z lipca 1941 raz na zawsze wytrąci Niemcom i nieuczciwym Żydom oręż do walki z Polską i Polakami.
Ponieważ odpowiedź na pytanie o to, co rzeczywiście wydarzyło się w Jedwabnem w roku 1941, mogą dać jedynie rzetelne badania historyczne, których podstawą jest przeprowadzenie ekshumacji, w dniu 30 czerwca 2016 roku rozpoczęłam wraz z burmistrzem Jedwabnego, panem Michałem Chajewskim, akcję zbierania podpisów pod obywatelskim projektem, w wyniku którego rząd Polski winien wznowić ekshumację. Przyznam szczerze, że rozpoczynając zbieranie podpisów pod petycją żądającą od władz Polski zgody na przeprowadzenie w Jedwabnem ekshumacji, która rozpocznie rzetelne badania historyczne nad tym, co w roku 1941 wydarzyło się w tym miasteczku, nie przypuszczałam, że zainteresowanie akcją tak szybko przekroczy granice Polski i stanie się problemem ogólnoświatowym. Jako pierwszy zareagował Ronald S. Lauder, prezes Światowego Kongresu Żydów i zażądał ni mniej ni więcej tylko przeprosin od pana burmistrza Jedwabnego za to, że wydał przyzwolenie na zbiórkę podpisów pod ustawą nakazującą ekshumację zamordowanych.9
Szanowny panie prezesie Ronaldzie S. Lauder, po pierwsze, chcę pana prosić, aby nie przeceniał pan swoich możliwości. Zarówno pan burmistrz Jedwabnego jak i ja, inicjatorka projektu o ekshumacji w Jedwabnem, jesteśmy obywatelami Rzeczypospolitej Polski, posiadamy pełnię praw obywatelskich i nawet rząd Polski – nie naruszając naszych konstytucyjnych praw – nie jest w stanie zabronić nam zbierania podpisów pod projektem obywatelskim takim, który uznamy za ważny, z ekshumacją w Jedwabnem włącznie. Po drugie, proszę także zważyć, że władza Światowego Kongresu Żydów rozciąga się wprawdzie nad mieszkającymi w różnych zakątkach ziemi Żydami, ale nie rozciąga się na terytorium całego świata. Nie wiem jak w kwestii innych krajów, ale na pewno nie sięga terytorium Polski. Polacy nie będą zatem przepraszali pana za to, co robią we własnym suwerennym kraju. Nie muszę dodawać, że wobec powyższego, żądanie pana prezesa Laudera urąga wszelkim zasadom współżycia między narodami. Po ostatnie jednak i najważniejsze, o czym pan, prezesując światowemu żydostwu wiedzieć powinien, pańskie żądanie sprzeciwia się prawu żydowskiemu i nakazom żydowskiej religii. Ekshumacja bowiem szczątków zamordowanych w 1941 roku w Jedwabnem pańskich przodków jest działaniem, które sprawi, że po blisko osiemdziesięciu latach, szczątki pomordowanych Żydów spoczną wreszcie tam, gdzie według żydowskiego prawa i religii dawno spocząć powinny, czyli na pobliskim żydowskim cmentarzu lub na cmentarzu w Izraelu. Wybór miejsca spoczynku szczątków zamordowanych w Jedwabnem Żydów jest jedynym tematem, w którym zgodnie z polskim i żydowskim prawem, głos prezesa Światowego Kongresu Żydów winien być uszanowany.
W sprawie ekshumacji w Jedwabnem głos zabrali także masoni z Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’rith Polin, których oburzyła moja rada skierowana do amerykańskiego rabina Schudricha, aby w związku z ekshumacją w Jedwabnem, modlił się do żydowskiego Boga, aby: „wybaczył mu kłamstwa, jakie firmuje, lub niewiedzę”.10 Żydowscy masoni w Polsce zaprezentowali typowy dla środowisk żydowskich przerost wyobrażeń o własnych możliwościach sprawczych i zażądali od telewizji polskiej, aby z powodu moich wypowiedzi na temat rabina Schudricha i Żydów, które uznali za obraźliwe, TVP Info zajęła stanowisko, czyli w jakiś sposób ukarała zarówno mnie jak i prowadzącą wywiad dziennikarkę.11 Stowarzyszenie B’nai B’rith podobnie jak Światowy Kongres Żydów zapomina, że niezbywalnym prawem każdego obywatela Polski jest prawo do wolności słowa, zaś Telewizja Polska nie zwykła ulegać nie tylko żądaniom grupy sfrustrowanych żydowskich masonów, lecz także wszystkim innym grupom nacisku. Ponadto jeden z członków masońskiej B’nai B’rith, Jan Wolański, miast rzeczowych argumentów, z pozbawioną logiki arogancją przedstawił swoje skojarzenia Jedwabnego z rokiem 1968.12 Żydowscy masoni z loży B’nai B’rith oświadczyli także, że amerykański rabin Michael Schudrich ma prawo do własnej interpretacji żydowskich zasad prawnych i religijnych.13 Tym sposobem relatywizm ateistycznych i lewackich żydowskich środowisk masońskich w Polsce osiągnął szczyt absurdu. Jeśli żydowskie prawo każdy może interpretować tak, jak mu się podoba, to zapewne żydowscy masoni zapewne potrafią też wytłumaczyć religijnym Żydom, że kotleta schabowego należy popijać mlekiem? Fantazja masonów B’nai B’rith w Polsce nie zna granic.
Rabin Michael Schudrich natomiast nie dyskutuje. W kwestii Jedwabnego idzie w zaparte i oświadczył, że: „Minister sprawiedliwości, śp. prezydent Lech Kaczyński, po wysłuchaniu nas, Żydów, podjął decyzję, żeby tej ekshumacji nie przeprowadzać. Dlaczego? Żydzi wierzą, że nie należy naruszać spokoju zmarłych. Dla nas to jest bardzo ważne, takie jest nasze prawo i tradycja religijna. Ekshumacja niczego więcej nie wyjaśni. […] Mówienie o tym, że nie jest jasne, kto zabił Żydów w Jedwabnem jest dla nas czymś równie bolesnym jak dla Polaków kwestionowanie zbrodni katyńskiej”.14 Oświadczenie to jest najlepszym dowodem na to, że rabin Michael Schudrich nadal żyje w świecie wymyślonych przez siebie na użytek Jedwabnego żydowskich praw. Jeśli tak dba o spokój zmarłych Żydów, że nie dopuścił do ekshumacji w Jedwabnem, to jak wyjaśni fakt, że poza Jedwabnem, jako rabin Polski, dopuszcza na terenie Polski do naruszania spokoju innych żydowskich zmarłych? Dla przykładu, jesienią 2015 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim polska firma Labrys Urszuli Jedynak przeprowadziła ekshumację szczątków cadyka Jehudy Lejby Halstuka, bowiem mieszkający w Londynie wnuk cadyka postanowił pochować szczątki zmarłego w 1928 r. dziadka w Izraelu.15 Porównywanie natomiast Jedwabnego do Katynia w aspekcie ekshumacji jest szczytem bezsensu. Rabin Polski Miechael Schudrich powinien znać podstawowe fakty z historii Polski i wiedzieć, że w Katyniu ekshumacje zostały przeprowadzone i po dziś dzień stanowią najważniejszy dowód dokonanej na Polakach przez Sowietów zbrodni.
Jeśli chodzi o przyczyny rozpoczęcia projektu zmierzającego do przeprowadzenia w Jedwabnem ekshumacji i cele, jakie spodziewam się osiągnąć dzięki jego realizacji, to są one nadzwyczaj prozaiczne. Jestem historykiem. Od ponad 30 lat zajmuję się badaniem stosunków polsko-żydowskich. Nigdy nie zajmowałam się Jedwabnem. Współpracowałam zawsze z historykami żydowskimi (m.in. zmarłymi prof. Lucjanem Dobroszyckim, prof. Chone Szmerukiem i prof. Jakubem Golbergiem), a obecnie współpracuję z dziennikarzami i historykami związanymi z Gminą Żydowską w Warszawie. Właśnie od tych młodych polskich Żydów otrzymałam rok temu “Kolbojnik” z zimy 2014, w którym przedstawiona została wykładnia żydowskiego prawa i żydowskiej religii względem ekshumacji. Uświadomiłam sobie wówczas, że rabin Michel Schudrich kłamał lub nie zna żydowskiego prawa i religii gdy mówi, że ekshumacja w Jedwabnem jest niezgodna z żydowskim prawem i religią. Bardziej w tym względzie ufać trzeba znawcom żydowskiego prawa, wspomnianym wyżej rabinowi Josephowi Pollakowi, przewodniczącemu Rady Halachicznej bostońskiego sądu rabinicznego lub rabinowi Walterowi Homolce, wykładowcy prawa żydowskiego na uniwersytecie w Poczdamie, według których ciała zamordowanych w Jedwabnem Żydów winny być ekshumowane i pochowane na pobliskim cmentarzu w Jedwabnem lub przewiezione na cmentarz w Izraelu.
Ekshumacja ofiar z Jedwabnego jest zatem wymogiem prawa i religii żydowskiej. Ekshumacja ofiar z Jedwabnego jest także podstawą do przeprowadzenia rzetelnych badań historycznych. Ekshumacja ciał pomordowanych jest wreszcie podstawowym działaniem przewidzianym przez oparte na prawie rzymskim prawo polskie. Zarówno według prawa polskiego, jak i zgodnie z metodą badań historycznych, w wypadku zbrodni należy przede wszystkim znaleźć ciała zamordowanych, zbadać je, a potem wyciągać z tego faktu wnioski i wydawać osądy. Ekshumacja w Jedwabnem jest także zgodna z żydowską i polską tradycją prawną. W wieku XIV król Kazimierz Wielki wydał w latach 1334 i 1364 dwa przywileje dla osiedlającej się w Polsce ludności żydowskiej. Zostało w nich zapisane, że mieszkający w Polsce Żydzi w sprawach cywilnych podlegają sądom rabinackim, zaś w sprawach karnych (np. o rozbój i morderstwo), podlegają sądom polskim. Ustanowione przez króla Kazimierza Wielkiego zasady prawne obowiązywały w Polsce do czasów rozbiorów, czyli końca wieku XVIII. Przywrócone zostały w odrodzonej Polsce od roku 1918 i obowiązywały do wybuchu drugiej wojny światowej. Ewentualny mord w Jedwabnem jest sprawą karną i zgodnie z odwieczną polsko-żydowską tradycją prawną, podlega polskim sądom. Dotyczy rozboju i zabójstwa i musi być poddane śledztwu prokuratorskiemu i badaniom historycznym. Metody prokuratorów i historyków w tym wypadku zaczynać muszą się od podstawy, którą jest ekshumacja.
Wśród pytań odnoszących się do projektu ekshumacji w stodole Jedwabnem, wiele osób pyta mnie, w co wierzę odnośnie wydarzeń z roku 1941. Odpowiadam zawsze, że wierzę jedynie w Boga. Jeśli chodzi o historię, to w nic nie wierzę. Wiedza o przeszłości nie może być dla historyka przedmiotem wiary lub niewiary, lecz musi być oparta na rzetelnych badaniach. Jestem historykiem. Historyk ustala wszelkimi dostępnymi metodami minioną rzeczywistość i ogłasza wyniki swoich badań. Nikt dotychczas nie przeprowadził rzetelnych badań historycznych w Jedwabnem, a mimo to napisano już na temat Jedwabnego kilometry bzdur w Polsce, w Izraelu i na całym świecie. Trzeba wreszcie przerwać ten chocholi taniec i przeprowadzić rzetelne badania historyczne. Jak już wspomniałam, historia nie jest przedmiotem wiary, lecz nauką badającą przeszłość. Na dzień dzisiejszy wiedza historyków ogranicza się do tego, że we wrześniu 1939 roku Państwo Polskie przestało istnieć, że do czerwca 1941 Jedwabne było pod okupacją Sowietów, zaś w czerwcu 1941 znalazło się pod okupacją czyli zarządem III Rzeszy Niemieckiej, a w Jedwabnem mieszkali Polacy i Żydzi, których część w nieznanej dotychczas liczbie w lipcu 1941 została zamordowana. To są ustalone na dzień dzisiejszy fakty. Resztę trzeba zbadać i wtedy wszyscy, Polacy i Żydzi, otrzymamy odpowiedź na pytanie, kto jest odpowiedzialny za domniemane morderstwo.
Inspiracją do rozpoczęcia zbierania podpisów pod żądaniem przeprowadzenia w Jedwabnem ekshumacji było więc dla mnie wołanie o prawo do wolnych i rzetelnych badań historycznych w Polsce. Nie wiem dziś, na jakie pytania odpowie ekshumacja. Na pewno pozwoli ustalić liczbę, płeć i wiek ofiar. Prawdopodobnie pozwoli także ustalić rodzaj zadanej im śmierci. Ziemia zawsze kryje wiele tajemnic. Być może odpowie na jeszcze jakieś pytania, ale w tej chwili trudno je oczywiście określić. Historyk nigdy nie wie, jakie tajemnice odsłoni badane źródło historyczne.
Jedwabne, zamiast stać się przedmiotem badań historycznych, od roku 2001 stało się swego rodzaju polityczną kartą przetargową. Tymczasem prawda jest taka, że politycy w Polsce, tak jak politycy na całym świecie i w Izraelu, nie mają z reguły pojęcia o historii. Traktują historię instrumentalnie i wykorzystują ją do osiągnięcia doraźnych celów politycznych. Dokładnie tak właśnie od lat traktują miasteczko Jedwabne. W Polsce politycy boją się mówić o ekshumacji w Jedwabnem, bo decyzję o jej wstrzymaniu podjął w 2001 roku – na wniosek wspomnianego wyżej amerykańskiego rabina Michaela Schudricha – ś.p. Prezydent Lech Kaczyński. Rozmawiałam z polskimi politykami, ale oni nic nie rozumieją. O ekshumacji rozmawiałam oczywiście z przedstawicielami Gminy Żydowskiej w Warszawie. Religijni Żydzi polscy podzielają stanowisko wspomnianych wcześniej rabinów Pollaka i Homolki i uważają, że ekshumacja w Jedwabnem uczyni zadość żydowskiemu prawu i religii oraz oczyści panującą wokół Jedwabnego atmosferę kłamstw, nieporozumień i bzdur.
Jeśli chodzi o ekshumację w Jedwabnem, ze strony polskich polityków i dziennikarzy płyną ostrzeżenia, że w wypadku ekshumacji w jedwabińskiej stodole, państwo polskie wejdzie w otwarty konflikt ze środowiskami żydowskimi. Nie potrafią jednak sprecyzować, kogo mają na myśli mówiąc środowiska żydowskie. Czyjego ataku boją się, skoro religijni Żydzi z Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Warszawie oraz rabini z Gdańska, Bostonu i Poczdamu, znawcy żydowskiego prawa i żydowskiej religii twierdzą, że ekshumacja w Jedwabnem jest konieczna? Żydowski ateista z masońskiego Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’rith w Polsce, Jan Woleński też nie zamierza atakować. Nie jest wprawdzie zachwycony pomysłem, ale oświadcza w końcu: „Nie mam nic przeciwko ekshumacji, skoro wrażliwcy koniecznie tego potrzebują dla pełnego wyjaśnienia wydarzeń w Jedwabnem i w okolicznych miejscowościach”.16
Jedynymi środowiskami na niby „żydowskimi”, z którymi na pewno wejdzie w konflikt państwo polskie w wypadku podjęcia decyzji o ekshumacji w Jedwabnem, jest środowisko lewaków skupione wokół Jerzego Urbana, „Gazety Wyborczej”, Tomasza Grossa, TVN oraz prawdopodobnie Muzeum Żydów Polskich. Tyle tylko, że to nie są Żydzi! Być może przodkowie niektórych spośród tych osób byli Żydami, ale sto lat temu zostali przez swoje żydowskie rodziny wyklęci za komunizm i w chwili obecnej to już nie są żadni Żydzi, lecz bolszewicy naszego rodzimego polskiego chowu. Środowiska te przed laty doskonale oceniła polska Żydówka, zmarła zacna i mądra Judyta Kestenberg. Pochodziła z żydowskiej rodziny ze Stanisławowa, została profesorem na uniwersytecie w Nowym Jorku i na temat Urbana i jemu podobnych polskich niby Żydów powiedziała: „Ten Urban jest jednak głupi. Ale ten wasz Urban też jest mądry. Skoro dla Polaków wydaje gazetę, skoro Polacy ją czytają, to znaczy, że zarabia na Polakach niemałe pieniądze. Tak czy siak, mądrego czy głupiego, weźcie sobie Polacy tego Urbana. Skoro go tak wychowaliście, skoro czytacie jego gazetę, weźcie go sobie. Po pierwsze, my, Żydzi, dość mamy mądrości i głupoty w swoim narodzie, a po drugie, cóż ten Urban może mieć z nami, Żydami, wspólnego? On nie jest żydowski, my nie czytamy jego gazet!”17 Warto też pamiętać, że wspomniane wyżej niby „żydowskie” lewackie środowiska w Polsce dawno osiągnęły już szczyt absurdu, bowiem od antysemitów wymyślają dziś w Polsce polskim Żydom, którzy mówią i piszą prawdę o stosunkach polsko-żydowskich. Tak więc w wypadku podjęcia decyzji o ekshumacji w Jedwabnem państwo polskie nie wejdzie w otwarty konflikt ze środowiskami żydowskimi, lecz z naszymi rodzimymi polskimi lewakami, dla których jedwabińskie kłamstwa są ważnym elementem stosowanej wobec Polaków pedagogiki wstydu. A ze środowiskiem lewackim, którego korzenie tkwią głęboko w czasach komunistycznego zniewolenia PRL, państwo polskie wcale nie musi wchodzić w konflikt. Ten konflikt trwa nieustannie już od dziesięcioleci.
Niektórzy polscy dziennikarze straszą Polaków i roztaczają przed rodakami straszną wizję skutków rozpoczęcia ekshumacji w Jedwabnem mówiąc, że w razie ekshumacji, do miasteczka zjadą dziesiątki rabinów, dziennikarze z całego świata z dziennikarzami z „New York Timesa” włącznie. Po pierwsze, na przestrzeni ponad tysiąca lat swego istnienia Polska i miasteczko Jedwabne wyszło obronną ręką z większych i bardziej niebezpiecznych najazdów niż ewentualny najazd lewackich rabinów i dziennikarzy. Po drugie zaś, tak naprawdę żadnych najazdów na Jedwabne w wypadku ekshumacji nie będzie. Polscy lewacy z Adamem Michnikiem na czele oraz Tomasz Gross i lansujący po świecie jedwabińskie kłamstwo niektórzy żydowscy dziennikarze z dziennikarzami New Yorks Times’a włącznie nie są głupi. Z lękiem śledzą dziś naszą dyskusję i proces zbierania podpisów pod żądaniem ekshumacji, bowiem oni jedni najlepiej wiedzą, że zbudowana na kłamstwie jedwabińska piramida sypie się, a sukces projektu ekshumacji oznacza dla nich wielką światową kompromitację. Zrobią więc wszystko, aby wyniki ekshumacji w Jedwabnem i objawiona dzięki ekshumacji prawda historyczna nie przekroczyła granic Polski. Wyniki ekshumacji będziemy musieli upowszechniać w świecie sami i sami będziemy musieli zadbać o to, aby Tomasza Grossa spotkał taki sam los, jaki przed laty spotkał kłamcę Beniamina Wiłkomirskiego, którego konfabulacje o żydowskich przeżyciach z czasów wojny w Polsce zdemaskował młody szwajcarski historyk.
Izraelscy dziennikarze natomiast pytają mnie dziś, czy nie boję się, że wyniki ekshumacji w Jedwabnem zaważą na reputacji Polski w świecie oraz czy nie zepsują polsko-izraelsko-żydowskich relacji. Wszystkim im odpowiadam, że o reputację Polski się nie boję. Cokolwiek okaże się w sprawie Jedwabnego, będzie to PRAWDA, a nawet najgorsza prawda nie będzie w stanie zaważyć na fakcie, że przez tysiąc lat Polska była dla Żydów jedynym bezpiecznym europejskim domem. W ocenie tego wspólnego polsko-żydowskiego tysiąclecia wierzę zamordowanemu przez Niemców żydowskiemu historykowi Majerowi Bałabanowi, a nie polskim, żydowskim i światowym pismakom, którzy już co najmniej od stu lat zarabiają na chleb powszedni wypisywaniem bzdur o Polakach i Żydach.18
Jak już wspomniałam, politycy całego świata nie mają z reguły pojęcia o historii i niepotrzebnie wypowiadają się na temat historii. Ostatnio wiele szumu zrobiono wokół polskiej minister, która zamiast wysłać pytającego dziennikarza do historyków, objawiła światu jakąś własną „historyczną prawdę” na temat Jedwabnego. A ponieważ dziennikarze też z zasady nie mają pojęcia o historii, więc z każdej tego typu wypowiedzi wychodzą banialuki i dmuchane afery. Ale politycy całego świata o czymś mówić muszą, a dziennikarze o czymś przecież muszą pisać, więc aktualnie na tapecie w Polsce i w Izraelu jest polska pani minister i Jedwabne. Nie należy do tego przywiązywać zbyt wielkiej wagi, bo politycy w Izraelu też plotą bzdury. Gdyby świat uwierzył w słowa posła Knessetu, zmarłego już rabina Josepha Owadii, który kilka lat temu w tymże izraelskim Knessecie powiedział, że dla Żydów wartość goja jest równa wartości osła, bo goje rodzą się tylko po to, żeby służyć Żydom, to reputacja Izraela na świecie byłaby równa zeru, a stosunki między Izraelem a gojską Polską dawno przestałyby istnieć. Mają się jednak póki co dobrze, więc nie ma sensu rozwodzić się ani nad słowami polskiej minister ni słowami izraelskiego parlamentarzysty. Szkoda tylko, że od 15 lat głos na temat Jedwabnego zabierają niedouczeni dziennikarze i niedouczeni politycy zainspirowani przez niedouczonego socjologa Tomasza Grossa. Pora pozwolić swobodnie popracować historykom. Wtedy po pewnym czasie porozmawiamy o tym, co naprawdę zdarzyło się w lipcu 1941 roku w Jedwabnem.
1 E. Szczepańska-Lange, Sobotnie poranki w Feminie, w: „Gazeta Wyborcza” z dnia 7 września 2002.
2 J. T. Gross, Strach, Kraków 2008, przypis 4.
3 ibidem, s. 84.
4 ibidem, s. 20.
5 H. Arendt, Eichmann w Jerozolimie – rzecz o banalności zła, Kraków 1987, s. 81.
6 H. Arendt, Eichmann w Jerozolimie – rzecz o banalności zła, Kraków 1987, s. 81.
7 E. Kurek, Strach Sąsiadów – Janowi T. Grossowi do sztambucha, w: „Poza granicą solidarności – stosunki polsko-żydowskie 1939-1945”, Lublin 2008, s. 271-288.
8 Piotr Kadlcik, O ekshumacji, w: „Kolbojnik – Biuletyn Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie”, Nr 4/2014.
9 https://www.wprost.pl/swiat/10015968/Swiatowy-Kongres-Zydow-domaga-sie-od-rzadu-reakcji-na-slowa-Zalewskiej-i-burmistrza-Jedwabnego.html
10 http://www.tvp.info/25997017/21072016-1910
11 http://wyborcza.pl/1,95891,20452141,oswiadczenie-zydowskiego-stowarzyszenia-b-nai-b-rith-polin.htm
12 http://kulturaliberalna.pl/2016/08/03/jedwabne-gursztyn-wolenski-polemika/
13 http://www.tvp.info/25997017/21072016-1910; http://www.pch24.pl/polska-historyk-narazila-sie-bnai-brith–slowa-o-ekshumacji-w-jedwabnem-nie-do-zniesienia-dla-zydowskiej-lozy,44896,i.html
14 http://dzieje.pl/aktualnosci/michael-schudrich-negowanie-jedwabnego-jest-dla-nas-jak-negowanie-katynia-dla-was
16 http://kulturaliberalna.pl/2016/08/03/jedwabne-gursztyn-wolenski-polemika/
17 E. Kurek, Żydzi, Polacy, czy po prostu ludzie… – 18 lat później, Lublin 2010, s. 203.
18 M. Bałaban, Dzieje Żydów w Galicji i w Rzeczypospolitej Krakowskiej 1772-186 8 [A History of Jews of Galicia and the Republic of Cracow 1772-1868], Warszawa 1912; M. Balaban, Dzieje Zydow w Krakowie i na Kazimierzu 1304-1868 [A History of Jews In Cracow and In Kazimierz District 1304-1868], Cracow 1912.
1 comment
The forensic investigation at Jedwabne was terminated prematurely upon discovery of German bullets in the graves. A Polish president had apologized for the crime, but prior to the investigation.
At his Colin Miller Memorial Lecture in 2003, chaired by John Connelly, Professor Jan T. Gross conceded to me that the forensic investigation had been prematurely terminated. “And had it not been prematurely terminated, then we would really know.” Hence we do not really know.
What is evident is that this was a disciplined military operation from start to finish.
Gordon Black, Chair
Committee for Education
The Polish American Congress
Northern California Division
Comments are closed.